miał spory potencjał:
"DOKTOR NO" - pierwszy i jeden z najinteligentniejszych filmów o BONDZIE, YOUNG dał widzom SEANA CONNERY, URSULĘ ANDRESS jako Honey, LOIS MAXWELL jako MoneyPeney, Bernarda Lee jako M. No i Johna Barry, który skomponował MOTYW muzyczny. Czego chcieć więcej
"POZDROWIENIA Z MOSKWY" - może i nudny, ale z piękną kobietą: DANIELĄ BIANCHI
"OPERACJA: PIORUN" - latający skafander - co za wyobraźnia!
"DOCZEKAĆ ZMROKU" - bezbłędny dreszczowiec z AUDREY HEPBURN, którego Hitchcock by się nie powstydził. NAJLEPSZY FILM YOUNGA.
"MAYERLING" - głośny melodramat z OMAREM SHARIFFEM i CATHERINE DENEUVE
"SAMURAJ I KOWBOJE" - głośna hybryda gatunkowa, western i kino samurajskie...no i ta obsada: CHARLES BRONSON, TOSHRO MIFUNE I ALAIN DELON...robi wrażenie
Young zasłużył na szacunek, zapisał się w historii kina.
Chyba nie widziałeś jednak "Mayerling". Czy taki głośny, to nie wiem, na IMDb niema nawet 1000 głosów. Długi, nudny, ładne zdjęcia i tona kostiumów.
"Agent o dwóch twarzach" - kolejny zmarnowany pomysł. Historia luźno oparta o życie Eddiego Chapmana. Jakby ktoś stwierdził, że jego historia była zbyt ciekawa i postanowił ją pogrzebać.
"Joe Valachi" - sztywna historia, w porównaniu z "Ojcem chrzestnym" amatorka (a jest co porównywać, bo oba filmy wyszły w tym samym roku). Sprawia wrażenie, jakby kręcili to ludzie od W-11, tylko dostali akurat większy budżet. Każda postać to stereotyp w najczystszej postaci.
"Krwawa linia" - pozostawię bez komentarza, bo ciężko opisać, jak bardzo zły jest ten film. Wiem, że są różne gusta, ale ten film to absolutne bezguście. Śmieć. No jednak da się to opisać. 2/10 za muzykę Morricone i zdjęcia Freddiego Younga (tego od "Lawrence'a z Arabii").
Fakt, facet nakręcił jedne z najlepszych Bondów, świetne "Doczekać zmroku" i udanego "Samuraja i kowbojów". Ale później robił samą amatorszczyznę. Naprawdę nie mogę się nadziwić, że ten sam facet zrobił "Pozdrowienia z Rosji" i "Krwawą linię". Może kiedyś obejrzę "Inchon", żeby tylko przekonać się na własne oczy, czy naprawdę mógł nakręcić jeszcze gorszy film.
Widziałem "Mayerling". Staroświecki, ale szczery i z tego względu udany.
Pozostałych nie, może faktycznie fatalne,
Zapomniałem o "Człowieku klanu". Aż szkoda patrzeć na zalanego Burton, który musi siedzieć, że móc wymamrotać swoje kwestie.
Young w ogóle był staroświecki. Akurat "Mayerling" to film kostiumowy, więc staroświeckość nie jest tutaj jakoś szczególną wadą. Ale bardzo to przeszkadza np. w "Agencie o dwóch twarzach". Film opowiada prawdziwą historię szpiega z czasów II wojny, ale Young kręci to, jakby kręcił kolejnego Bonda (swoją drogą Christopher Plummer byłby świetnym Bondem). Ostatnio obejrzałem "Teczkę Ipcress" z Cainem (ta sama sprawa z Sidneyem J. Furie, facet niedawno zrobił żenujących "Amerykańskich chłopców") i chociaż oba filmy powstały w niemal tym samym czasie, to wyglądają, jakby kręcono je w różnych epokach. Young chyba nie potrafił się przystosować nie mówiąc już o tym, że późniejsze filmy finansował z bardzo szemranych źródeł.
Wystarczy. Po co ja marnowałem dwie godziny, skoro mogłem obejrzeć 3-minutowy fragment.
A tak serio to dla mnie Doktor No jest równie nudny co Pozdrowienia z Rosji i do tego naiwny i głupiutki. Reszty filmów nie widziałem, lecz sądząc po opiniach innych filmów, nie uważam Younga za szczególnie zdolnego reżysera. Jego starsze filmy się zestarzały, a nowsze po prostu powstały zbyt późno (warto tu wspomnieć o nowej fali lat 70-tych). Zamiast do Hitchcocka, które największe gity kręcił od lat 30 tych do 60 tych, lepiej porównać go do Kubricka, Leone, Polańskiego, czy Coppoli.
Masz prawo do własnej opini.
Wg mnie Connery był najlepszym 007, ale... to u Sidneya Lumeta grał pięciokrotnie(!) - „Wzgórze”, „Agresja”, „Taśmy prawdy”, „Morderstwo w Orient Expressie” i „Rodzinny interes” .
Śmiem twierdzić, że to w jego filmach grał najlepiej.
Czy to w filmie wojennym "WZGÓRZE"
https://www.filmweb.pl/film/Wzg%C3%B3rze-1965-11836
czy to kryminale "AGRESJA"
https://www.filmweb.pl/film/Agresja-1972-10687
Role zupełnie pozbawione hamulców - wręcz na granicy aktorskiego obłędu. Doskonałe.
Zupełnie niezauważone.
I ciekawostka - wręczał Złotą Palmę Andrzejowi Wajdzie za "Człowieka z żelaza"!
https://www.youtube.com/watch?v=6zOl78D7RP0
Warto!
Nawet "Taśmy prawdy" - to ten film otwiera wyborny monolog Seana o otwieraniu sejfu. Rozpruwanie sejfu porównuje do rozpruwania... dziewicy!
:-)