Lepiej być aktorem dobrym, ale o jednym typie ról niż grać każdego byle jak.
Druga sprawa to taka, że i masz też w tym rację. Takie granie samych twardzieli musi się w końcu jakoś odbić na psychice (zakładam, że negatywnie), a i samo przypinanie łatek innym nie jest dobre. Szkoda, że Pan Eastwood nie jest bardziej uniwersalny, fakt. Tak to teraz już zawsze wszyscy będą go kojarzyć głównie z jednym typem postaci (jak nasz Linda).
Wielka szkoda.
Nie zawsze. 'Co się zdarzyło w Madison County' to romans pełną gębą. A Clint całuje się, i całuje, i całuje... Houston, mamy problem... Dzień Świstaka :D