kończy się połamaniem połowy jego kości. Upadek z wysokości 30 m kończy się śmiercią. Zawsze. Bo do złudzenia przypomina walnięcie w beton.
A Bond w scenie na dachu pociągu do wody leci, leci, leci... :))) W dodatku z 2 kulami w ciele :)
M i tak później spisuje jego nekrolog :)
Jak dla mnie sceny mające drugie dno. Mendes w symboliczny sposób uśmierca bohatera z filmów Cambella i Forstera. W Casino i Quantum Bond był rozpoczynającym swoją karierę młodym, pełnym wigoru agentem. W filmie Mendesa jest takim trochę zmęczonym życiem dziadkiem. Powracają Q i Moneypenny. Pojawia się uzbrojony w karabinki Aston Martin DB5 (Connery śmigał takim wozem w Goldfingerze).
Pod pewnymi względami można potraktować ''Skyfall" jako drugi w erze Craiga reboot serii o agencie 007.
To nie byl czlowiek, tylko manekin. To tylko film. Wiadomo, ze bedzie masa fantazji. Od tego sa filmy przeciez.
Zreszta, gdyby nie przezyl, to mielibysmy najkrotszy Bond w historii... W kazdym filmie jest masa niedorzecznosci a w Bondzie co minute.
kolejny gimbus ze swoimi szkolnymi 'mundrosciami' i ograniczoną wyobraźnią, której życie jeszcze nie poszerzyło, skarży sie na rzekomy brak realizmu w filmie fabularnym. RĘCE OPADAJĄ!
Ale bzdury. "Laso Schaller, 27-letni Szwajcar brazylijskiego pochodzenia, ustanowił nowy rekord świata skacząc do wody z klifu o wysokości 58,8 metrów. Wyczyn śmiałka zarejestrowała kamera na jego kasku."