Momentami bardzo schematyczny, przerysowanie pokazujący tryumf starego i nieco schorowanego agenta nad misternie wszystko planującym i zdeterminowanym czarnym charakterem - to największe wady tego filmu w moim odczuciu (przeciętna rola Rene Russo też, na marginesie). Z drugiej strony jednak, zaoferowano mi tutaj całkiem ciekawą rozrywkę z aktorami, którzy starali się dobrze wypełnić swoje role (większość chyba dostrzegła tu przewagę Malkovicha), wątkiem pojedynku, który w założeniu od razu jest ciekawy, skoro jedną jego stroną jest Clint Eastwood, a także całkiem dobrą stronę dramatyczną, która jakoś mi tu dominuje nad stroną sensacyjną. W podsumowaniu skłaniam się ku 7,0/10 i tak też zostanie. Generalnie mogę polecić.