Bardzo mnie ten film zaskoczył, a przede wszystkim jego forma. Scenariusz do London Road powstał w całości z wywiadów z mieszkańcami Ipswich, policją, mediami - cytowane są dosłowne wypowiedzi, powtórzenia i wahania, błędy gramatyczne.I zamienia to wszystko w musical. Niesamowite!
W warstwie fabularnej to powrót do wydarzeń, które miały miejsce w Ipswich w 2006 roku (seria morderstw) i ich złożonego psychologicznego wpływu, jaki wywarł na mieszkańców ulicy London Road. Wyłania się ambiwalentna postawa mieszkańców. Z jednej strony są oszołomieni i przerażeni tym, co się wydarzyło, współczują zamordowanym dziewczynom, ale potajemnie są niemalże wdzięczni mordercy, ponieważ prostytucja na ich ulicy była dla nich koszmarem. Dla mnie najbardziej niezwykła była końcówka filmu, przedstawiająca imprezę z okazji konkursu najpiękniej ukwieconego domu.To chęć wymazania tych wydarzeń, powrót do normalnego życia i jednocześnie nowy, lepszy początek. Już nikt nie pamięta o dziewczynach. Społeczne współczucie jest tak długotrwałe jak medialny raban.