Oczywiście z tym nierealizmem nie chodzi mi o warstwę sci-fi, bo to kupuję w ciemno jako reguły gatunku, nawet łącznie z tymi "uszkodzeniami DNA", które widać na prześwietleniach. Natomiast spodziewałem się, że życie w przeszłości zostanie odtworzone nieco wierniej, choćby w sferze obyczajów męsko-damskich - skoro są ważne dla fabuły. No a już obciachem jest sugerowanie, że robienie mieczem to żadna sztuka i byle dzisiejszy archeolog ma w walce jakiekolwiek szanse z zawodowcem z przeszłości. Już prędzej uwierzyłbym, że człowiek z ulicy pokonuje np. mistrza olimpijskiego w szpadzie.
Tak jak napisałeś w tytule. Film jest do obejrzenia, ale z totalnej nudy i tylko jeden raz. Ja natrafiłem na niego dokładnie z powodu nudy. Nie jest tragiczny, ale mógł być o wiele lepszy.