Przecież na początku krytyk filmowy Maciej M. stanowczo obradza oglądanie "tego beznadziejnego filmu". Skoro wiec pomimo tego został przez was obejrzany - wiedzieliście na co się porywacie...
Ja też oceniam 9/10. "Job" wystarczy oglądać uważnie i słuchać dialogów, a nie samemu kłapać paszczą w czasie oglądania, to się doceni. Ja oglądałem uważnie, więc tarzałem się po podłodze nie mniej niż na Samych Swoich.
Ta scena z krytykiem to zwykłe asekuranctwo. Żeby odrzucić jakiekolwiek nieprzychylne komentarze, reżyser pokazał widzom scenę z przesłaniem: "Patrzcie, jaki słaby film. Specjalnie tak zrobiłem. Nie podoba Ci się? Bo nie masz do siebie dystansu". No i po Twoim komentarzu widać, że udało się nabrać co najmniej jedną osobę.
Prawda jest jednak taka, że film jest naprawdę słaby. Zbitka przypadkowych gagów i żartów pamiętających czasy biblijne i szczątkowa fabuła. Jakieś wymuszone dowcipy o długopisie i penisie, niesympatycznym księdzu na kolędzie, onanizmie jednego z bohaterów. Niezrozumiałe sceny z Jakimowiczem w samochodzie.
Tylko jedna scena naprawdę mnie rozbawiła - "Darek, otwórz". No i może jeszcze rozmowa z "głosem" w toalecie. Można też obejrzeć z sentymentu za poprzednią dekadą. Wszak film ma już przeszło 10 lat. Poza tym odradzam.
Chciałeś napisać np.: "Prawda jest taka, że ten film na prawdę mi się nie podobał..." Tak? Każdy tutaj pisze swoje SUBIEKTYWNE opinie. Jeśli tak uważasz jak napisales, ja nie mam z tym problemu... Tobie, fakt, że ktoś nie traktuje tego filmu jak shit, wyraźnie nie leży...
Nie sufluj mi, co naprawdę miałem na myśli, co chciałem napisać, a czego nie chciałem napisać. Pisząc komentarz wyrażam opinię swoją, a nie kogokolwiek innego, to oczywiste.
Skomentowałem film trzy tygodnie temu, chwilę po tym, gdy obejrzałem go po raz drugi w życiu w towarzystwie znajomych, którzy go nie znali. Znajomi jakoś nie rwali boków ze śmiechu, ale to akurat nie ma tutaj znaczenia. Po raz pierwszy widziałem go wiele lat temu i wówczas moje odczucia także nie różniły się zbytnio.
Również to, czy jakiś film komuś się podoba czy nie, średnio mnie interesuje. Napisałem tamten komentarz w zgodzie z własnym sumieniem, bo miałem wolną chwilkę. Na podobnej zasadzie piszę ten komentarz. Nie będę rwał szat nad tym, że ktoś woli to, a nie tamto. Dawno z tego wyrosłem.
Pozdrawiam.
Nie sufluj mi, nie bede rwal szat - ten film na pewno nie jest dla Ciebie kolezko